Stany Zjednoczone zaostrzyły retorykę wobec Brazylii w związku z trwającym procesem byłego prezydenta Jaira Bolsonaro przed Najwyższym Sądem Federalnym (STF). Biały Dom, pod administracją Donalda Trumpa, grozi wprowadzeniem 50% ceł na brazylijskie produkty, sankcjami wobec sędziego Alexandre de Moraesa, a nawet użyciem siły militarnej w celu ochrony wolności słowa.
Oświadczenia te wywołały silną reakcję w Brazylii, budząc obawy o suwerenność narodową i niezależność instytucji. Proces Jaira Bolsonaro, oskarżonego o spiskowanie w celu obalenia wyników wyborów prezydenckich z 2022 roku, wszedł w kluczową fazę. Zarzuty obejmują rzekome plany zamachu na życie obecnego prezydenta Luli da Silvy oraz sędziego Alexandre de Moraesa, który nadzoruje śledztwo. Dwóch sędziów brazylijskiego Sądu Najwyższego już zagłosowało za jego skazaniem.
Eksperci z dziedziny stosunków międzynarodowych i nauk politycznych wyrazili zaniepokojenie stanowiskiem USA. Profesor Carlos Poggio z PUC-SP określił wypowiedzi amerykańskiej przedstawicielki jako "nieprzemyślane", sugerując, że groźby te nie powinny być traktowane poważnie. Camila Rocha, doktor nauk politycznych z USP, podkreśliła potrzebę ostrożności, sugerując, że retoryka dotycząca wolności słowa może maskować amerykańskie interesy ekonomiczne i polityczne w Brazylii. Prawnik i profesor prawa na USP, Pierpaolo Cruz Bottini, uznał groźbę użycia siły militarnej za "niewytłumaczalną" w kontekście państwa demokratycznego. Gabriel Sampaio z organizacji Conectas ocenił oświadczenie jako próbę ataku na niezależność sądownictwa i suwerenność Brazylii, wskazując na potencjalne zagraniczne wsparcie dla działań antydemokratycznych. Paulo José Lara z organizacji Artykuł 19 postrzega te działania jako element szerszej strategii destabilizacji multilateralizmu.
Brazylijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych (Itamaraty) potępiło użycie sankcji ekonomicznych i gróźb militarnych wobec demokracji, zapewniając, że brazylijskie instytucje nie ugną się pod presją. Rząd prezydenta Luli da Silvy podkreślił, że obrona wolności słowa zaczyna się od ochrony demokracji i poszanowania woli wyborców. Wcześniej USA stosowały również 10% cło na brazylijskie towary, powołując się na stan wyjątkowy związany z deficytem handlowym. Amerykański nakaz wykonawczy wskazywał na rzekome "bezprecedensowe" działania brazylijskich urzędników mające na celu "tyraniczne i arbitralne zmuszanie amerykańskich firm do cenzurowania wypowiedzi politycznych". W odpowiedzi na te działania, Brazylia wystąpiła o konsultacje w ramach procedur rozstrzygania sporów Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Deputowany Eduardo Bolsonaro, syn byłego prezydenta, przebywający w USA, aktywnie zabiega o nałożenie sankcji na Brazylię w celu wsparcia ojca. Cała sytuacja stanowi wyzwanie dla brazylijskiej suwerenności i stabilności demokratycznej, a reakcja Brazylii pokazuje determinację w obronie swoich instytucji i prawa do samostanowienia.